Na szkoleniach ratowników zyskują pacjenci. W Mielcu jedno z najtrudniejszych!

Share on facebook
Share on twitter

„Urazówka” jest najczęstsza i najbardziej złożona

Urazy to w pracy ratownika codzienność, ale to tylko pozornie oznacza, że można szybko zdobyć wielką wiedzę i doświadczenie z tego zakresu. Każdy uraz jest inny pod względem miejsca występowania, rozległości, skutków, itp. To dlatego certyfikowany kurs „Ratownictwo przedszpitalne w urazach” (ITLS- International Trauma Life Support) uważany jest za jeden z najtrudniejszych w zawodzie medycznym, a ci, którzy zakończą go zdanym egzaminem, uznawani są za doskonale przygotowanych. W mieleckim Pogotowiu Ratunkowym dzięki finansowaniu KFS  Powiatowego Urzędu Pracy w trzydniowym kursie wzięli udział pracownicy 45+.

– Celem bardzo szerokiego szkolenia ITLS jest zdobycie wiedzy o najnowocześniejszych,  najszybszych i najskuteczniejszych metodach badania i postępowania w ciężkich urazach w fazie przedszpitalnej – wyjaśnia rat. med. Wojciech Idzior, kierownik Szkoły ratownictwa Medycznego w Pogotowiu Ratunkowym w Mielcu. – Dlaczego to tak ważne? Trzeba sobie zdać sprawę, że los pacjenta zależy w dużej mierze od czasu, jaki upływa od urazu do leczenia operacyjnego i jakości opieki medycznej nad pacjentem do chwili, gdy trafi na stół zabiegowy. Mówimy tu o sytuacjach krytycznych, gdy stan pacjenta jest ciężki, uraz często wielonarządowy, a każda stracona chwila jest nie do odrobienia. Nie ma czasu na próby. Trzeba działać najskuteczniej jak się da, a najnowsza wiedza jest tu kluczem do sukcesem.

Trzy dni przez 8 godzin dziennie personel mieleckiego pogotowia zgłębiał szeroką teorię, praktykę, a następnie sprawdzał swoją wiedzę na egzaminie. – Po takim wymagającym kursie nawet nie ten wynik egzaminu jest ważny, choć oczywiście, gdy jest dobry daje olbrzymią satysfakcję pracownikowi, ale i dyrekcji. Najcenniejsze jest jednak zdobycie ogromnej wiedzy, przećwiczenie najtrudniejszych scenariuszy, możliwość zadania ważnych pytań, na które potem w czasie akcji ratunkowej już nie ma czasu – nie ma wątpliwości Maria Napieracz, dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Mielcu. – Taka możliwość była dzięki finansowaniu z Powiatowego Urzędu Pracy i otwartości naszych pracowników. Wszystko to w jednym celu: podniesienia poziomu bezpieczeństwa mieszkańców.

Skip to content