Są sercem medycznej akcji ratowniczej. Muszą działać szybko, skutecznie i zgodnie z procedurami
Dyspozytor medyczny w chwili akcji ratunkowej jest dla ratowników najwyższą instancją. Na nim spoczywa odpowiedzialność za ocenę tego, co się dzieje na miejscu zdarzenia i decyzja, czy i jaki ambulans wysłać. Nie jest ona łatwa, bo gdy karetka zadysponowana do lżejszych przypadków jest zablokowana, w tym czasie może się okazać potrzebna do o wiele dramatyczniejszych zdarzeń. Kurs Doskonalący dla Dyspozytorów Medycznych odbywa się co 3 lata i ma za zadanie uaktualnić i odświeżyć wiedzę, a także dać okazję do ćwiczeń. Mieleccy dyspozytorzy mają właśnie za sobą ponad tygodniowy kurs zakończony egzaminem. Dyspozytor medyczny musi podejmować ważne decyzje w ciągu sekund. Aby działać skutecznie, musi mieć dużą wiedzę medyczną, doświadczenie, dobry kontakt z wzywającym, który często jest w skrajnym stresie i znać przy tym wiele procedur tak logistycznych, jak i medycznych. Dyspozytor medyczny na co dzień współpracuje także z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym, Wojewódzkim Koordynatorem Ratownictwa Medycznego, Szpitalnymi Oddziałami Ratunkowymi, policją, strażą pożarną, zatem potrzebna jest mu także wiedza o możliwościach innych placówek i służb. – Kurs jest dość bogaty, głównie dlatego, że daje okazję do odświeżenia wiedzy, ale i spotkania się z przedstawicielami jednostek, z którymi na co dzień pracuje się już na gorąco, w czasie akcji. Wtedy nie ma czasu na dociekania i wyjaśnienia. Podczas szkolenia można dokładnie poznać procedury innych służb, sprzęt, jakim dysponują, możliwości, jakie daje im prawo i ograniczenia. Mamy okazję usprawnić swoje działania, bo potem, w pracy, czas jest dla nas na wagę złota – mówi rat. med. Wojciech Idzior, kierownik Szkoły Ratownictwa Medycznego w mieleckim Pogotowiu Ratunkowym.
Kurs, który ma szeroki harmonogram i odbywa się na miejscu, w mieleckiej stacji pogotowia, jest także szczególnie ważny dla dyrekcji. – Przede wszystkim nasi dyspozytorzy nabywają wiedzę, która rozwija ich zawodowo, a to bezcenne. Ponadto, nie muszą wyjeżdżać na to obowiązkowe szkolenie w inne części Polski, co oznaczałoby dla nich spore wydatki i konieczność zarezerwowania sobie tygodnia poza miejscem zamieszkania i pracy – wyjaśnia Maria Napieracz, dyrektor pogotowia.