Poruszające podziękowania dla naszych ratowników medycznych przysłali państwo Ewa i Zbigniew Krawcowie, mieszkańcy Dąbrowy Rzeczyckiej w gminie Radomyśl n. Sanem. O co chodzi? 🦸♂️🦸 Rat. med. ✔️Piotr Dul i rat. med. ✔️ Leszek Dul jechali z pacjentką na SOR w Stalowej Woli. Nagle uwagę Piotra zwrócił ogień wydobywający się z komina domu, który mijali, a ponieważ była to godzina 23:30, przypuszczał, że domownicy już śpią. To oznaczało, że ich życie jest poważnie zagrożone. Akurat ratownicy nie jechali na sygnałach, a transportowana pacjentka nie była w stanie zagrażającym życiu, postanowili więc, że zatrzymają się przed tym domem, by obudzić mieszkańców.
💬 – Włączyliśmy sygnały dźwiękowe i świetlne, żeby szybko osiągnąć cel i udało się. Zamieszanie obudziło jednego z domowników, który postawił na nogi resztę rodziny. Obserwowaliśmy sytuację i zauważyliśmy, że mieszkańcy zareagowali natychmiast. Ogień przestał buchać z komina, mieszkańcy dali znać, że wszystko w porządku, więc odjechaliśmy – opowiada Piotr Dul.
🥰 Dopiero później ratownicy dowiedzieli się, jak mówią, ze zdziwieniem, że ta rodzina nie tylko zadzwoniła do dyspozytora, by podziękować za uratowanie życia, ale napisała również później pismo do dyrekcji Podkarpackiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Mielcu. ❗️Czytamy w nim: „Pragniemy złożyć serdeczne podziękowanie dla załogi karetki pogotowia ratunkowego za postawę, jaką wykazał się zespół. Ratownicy przejeżdżając przez Dąbrowę Rzeczycką zauważyli wydobywający się ogień z komina domu, w którym mieszkamy. O tej godzinie już spaliśmy, gdy nastąpił zapłon sadzy w kominie. Zespół karetki nie przejechał obojętnie, ale podjechał pod bramę posesji (brama i bramka były zamknięte). Aby nas obudzić użyli sygnału alarmowych i dzięki temu natychmiast dowiedzieliśmy się o zaistniałym zdarzeniu i w porę mogliśmy zapobiec skutkom i uniknąć strat materialnych. Nie zdążyliśmy osobiście podziękować, gdyż załoga, po upewnieniu się, że nie potrzeba dla nas pomocy – odjechała. Za wspaniałą postawę załogi serdecznie dziękujemy.
💬 – Jestem dumny z postawy, refleksu i odpowiedzialności naszych ratowników medycznych. Oczywiście przytomność umysłu i chęć niesienia pomocy ludziom są wpisane w ten zawód, ale czasem sytuacje nie dotyczą bezpośrednio obowiązków zawodowych i dzieją się niejako obok, niekiedy można by je nawet przeoczyć. A jednak nasi ratownicy zachowują pełną czujność, przytomność umysłu i za to należy im się ogromne uznanie – chwali dr n. med. Grzegorz Gałuszka, dyrektor Podkarpackiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Mielcu. Docenia także fakt, że uratowana rodzina zdecydowała się napisać wzruszające podziękowania. Podobnie ucieszyli się bohaterscy ratownicy: 💬 – Jestem bardzo mile zaskoczony, bo rzadko się zdarza, żeby ktoś dziękował za to, co wpisane jest w naszą misję. Ale jest to bardzo motywujące, choć przecież nie dało się postąpić inaczej. To był z naszej strony odruch, bo od początku było jasne, że jest noc, z komina wydobywa się płomień, a ludzie śpią. Nie sposób było ich ominąć i nie obudzić! Ich życie było poważnie zagrożone, a my jesteśmy powołani do jego ratowania, ale też zrobiłby tak każdy – mówi skromnie rat. med. Piotr Dul.
🍀 Ratownicy cieszą się, że karetka nie jechała na sygnale, bo gdyby tak było, mogliby nawet nie zauważyć tej sytuacji, ale wszystko ułożyło się szczęśliwie.