Zdarzenie masowe zawsze jest wyzwaniem i sprawdzianem
W sumie 11 ratowników i dwóch lekarzy z Mielca, 2 ratowników z Nowej Dęby, lekarz i 2 ratowników z Kolbuszowej oraz 3 ratowników z Tarnobrzega w ciągu 3 godzin najintensywniejszej akcji pomogło 45 osobom poszkodowanym, prawdopodobnie w wyniku zatrucia, w Szkole Podstawowej nr 9 w Mielcu. W tym czasie bez opieki nie pozostali również inni chorzy z terenu miasta, których problemy zdrowotne nie były związane z tym zdarzeniem masowym. – Nasze służby medyczne zdały egzamin i to na 5 – mówi Paweł Pazdan, dyrektor mieleckiego pogotowia ratunkowego.
Zdj. www.hej.mielec.pl
Pierwsze wezwania pojawiły się ok. godziny 11.00. Wtedy mówiły o kilku dzieciach, które zasłabły, źle się czuły. Bardzo szybko okazało się, że trzy zespoły z mieleckiego pogotowia to za mało, by pomóc poszkodowanym w szkole, których przybywało z minuty na minutę. Ostatecznie w szpitalach w Mielcu, Nowej Dębie, Kolbuszowej i Tarnobrzegu pozostało 37 z 45 dzieci, których dotyczyły zgłoszenia. Potem dwoje kolejnych przywieźli rodzice już z domu. – Dla nas tego typu zdarzenia to zawsze jest ogromna nauka. Tym razem na szczęście nie było ciężkich przypadków, groźnych obrażeń czy zagrożenia życia, ale sprawdziliśmy się pod względem organizacyjnym, logistycznym, łącznościowym, w kwestii współpracy między sobą oraz z innymi służbami. Była to okazja do takiego naprawdę konstruktywnego podsumowania, dyskusji, wyciągnięcia wniosków, wprowadzenia jeszcze większych usprawnień, bo to zawsze można zrobić. Ale nie ukrywam swojego ogromnego zadowolenia z działań naszych ekip ratunkowych. Nie było paniki, chaosu, błędów, przestojów. Wszystko, zarówno zespołom, jak i w dyspozytorni, szło bardzo sprawnie, szybko i bezbłędnie – chwali Agnieszka Trela, koordynator medyczny w mieleckim pogotowiu ratunkowym.
Ratownicy usłyszeli wiele słów uznania od obserwatorów ich działań na miejscu, ale także służb współpracujących z pogotowiem. – Uważam, że za wysokim poziomem działań ratowniczych pogotowia stoi wiedza i praktyka ratowników i lekarzy, ale także ich ambicja, by ciągle się uczyć i rozwijać, umieć się odnaleźć z walce ze współczesnymi zagrożeniami. Szkolenia, kursy, ćwiczenia i symulacje, a nawet zawody w ratownictwie medycznym, w których biorą udział nasze ekipy, przyniosły efekty – mówi Paweł Pazdan, dyrektor mieleckiego pogotowia. – Dlatego serdecznie dziękuję zarówno naszym zespołom medycznym, jak i służbom, z którymi współpracowaliśmy, czyli policji i straży pożarnej, a także starostwu powiatowemu, które wsparło akcję np. uruchomieniem telefonu informacyjnego dla rodzin – podkreśla dyrektor.