Jak się zachować oko w oko z dzikim zwierzęciem

Ratownicy medyczni z mieleckiego pogotowia ratunkowego i myśliwi Koła Łowieckiego „DIANA” Mielec podjęli w domku myśliwskim uczniów szkoły podstawowej z Rzochowa. Ratownicy medyczni uczyli, jak się zachować podczas spotkania ze zwierzęciem, szczególnie dziko żyjącym, a także przeprowadzili kurs pierwszej pomocy. Myśliwi realizowali program edukacyjny Polskiego Związku Łowieckiego: „Ożywić pola – Rok gęgawy”.

Patronaty honorowe Marszałka Województwa i Wojewody Podkarpackiego nad I Regionalnymi Mistrzostwami Polski w Ratownictwie Medycznym

Kurs pierwszej pomocy dla mieszkańców organizowany przez mieleckie pogotowie ratunkowe był okazją do zadania wielu praktycznych pytań. Kursanci chcieli wiedzieć, jak reagować m.in. w przypadku krwotoków z nosa, które często towarzysza upałom, ran, udarów cieplnych itp. Głównym tematem była jednak resuscytacja krążeniowo-oddechowa.

Zdarzenie masowe zawsze jest wyzwaniem i sprawdzianem W sumie 11 ratowników i dwóch lekarzy z Mielca, 2 ratowników z Nowej Dęby, lekarz i 2 ratowników

Strażnicy miejscy wykorzystali wiedzę z zakresu pierwszej pomocy zdobytą na kursie w mieleckim pogotowiu oraz automatyczny defibrylator AED zainstalowany w Urzędzie Miejskim w Mielcu i dzięki temu uratowali życie mieszkańcowi, który upał w Biurze Obsługi Mieszkańca wskutek zatrzymania krążenia.

Kilkudziesięciu ratowników medycznych pogotowia ratunkowego w Mielcu oraz z okolicznych stacji wzięło udział w cyklu szkoleń organizowanych przez Szkołę Ratownictwa Medycznego przy mieleckim pogotowiu. Doskonalili się m.in. z zakresu postępowania przedszpitalnego w udarach mózgu, a także przyglądali się zagadnieniom związanym z układem oddechowym.

[vc_row][vc_column][vc_column_text]Bywa jak w serialu, ale to przede wszystkim odpowiedzialna praca Ratownik medyczny z pogotowia ratunkowego w Mielcu, Jakub Betlej, spotkał się z uczniami klas trzecich

Ogromne worki wypełnione po brzegi misiami, upranymi i przygotowanymi do zabawy, przyniosła do pogotowia ratunkowego Sylwia Łuszcz, mama małej Laury. Przygoda z akcją zbierania podarunków dla maluchów zaczęła się od zabawek córki, które przeznaczyła na upominki. Swoim pomysłem zaraziła bliskich i przyjaciół, a nawet obce osoby, a rozmiar sukcesu naprawdę robi ogromne wrażenie. Teraz misie trafią do karetek, poradni chirurgii dziecięcej, ambulatorium pogotowia, a część pogotowie przekaże szpitalowi na Oddział Dziecięcy.